Przedszkole Sióstr Salezjanek w Kielcach, przy ul. Chęcińskiej. Przytulne pomieszczenia, małe stoliki i krzesełka, na których siedzą przedszkolaki i zawzięcie rysują. Grupa młodsza i starsza - dziś razem, bo czas ferii, więc dzieci nieco mniej w przedszkolu. Generalnie jest ich 60. Grupa wychowawców, razem z Siostrą Dyrektorką, liczy 7 osób. „Proszę pani – ja już pokolorowałem” – tak na oko czterolatek, zrywa się z krzesełka, żeby zarysowaną kartką potrząsnąć przed nosem Pani Wychowawczyni. Na to ona: „Bartek, jeszcze tło”. Rozmowa ze wspomnianą panią wychowawczynią, czyli Barbarą Karalus, przy okazji wieloletnią trenerką w kieleckim Salosie, zaczyna się od stereotypów. „No, modlimy się przez cały dzień i wszyscy chodzimy w habitach, nawet dzieci – tak niektórzy myślą, gdy mówię im, że pracuję w przedszkolu prowadzonym przez siostry zakonne”. No właśnie, więc jak to jest z tymi modlitwami? Siostra Dyrektorka Lidia Paździerz odpowiada, że modlitwa, owszem, jest, nawet codzienna, ale króciutka rano i jeszcze przed posiłkami. Ale oczywiście są też okazje do modlitwy świątecznej, bo celebruje się z dziećmi w przedszkolu święta roku liturgicznego. Jest i katecheza dla wszystkich dzieci. A poza tym, tak jak wszędzie: śniadania, obiady, podwieczorki, zajęcia dydaktyczne, zabawa, spacery. Z tym, że np. dzieci więcej słuchają bajek, czytanych przez wychowawców. Dużo mniej oglądają.
Przedszkole w Kielcach salezjanki prowadzą od września 2010 roku. Pierwszą dyrektorką, organizującą to miejsce, była s. Elżbieta Wójtowicz. Przedszkole salezjańskie jest placówką publiczną. To właściwie jedyna taka placówka w Inspektorii, inne prowadzone przez siostry salezjanki przedszkola mają status niepublicznych. Ta kielecka sytuacja ma swoje plusy i minusy. Przedszkole jest umieszczone w bazie wraz z innymi przedszkolami publicznymi i może zdarzyć się tak, że ktoś nie chciał oddać dziecka do katolickiej placówki, ale taką wylosował. (Chociaż są i rodzice, którzy świadomie przyprowadzili swoje dziecko do salezjańskiego przedszkola, bo sami się w tym charyzmacie wychowywali). Z drugiej strony, status przedszkola daje możliwość skorzystania ze 100% dotacji na dzieci, które dopłacają 6 zł dziennie za wyżywienie. Oczywiście, przedszkole podlega również Kuratorium Oświaty, więc realizuje się w nim zalecaną podstawę programową. „Marzy mi się – mówi Siostra Dyrektorka – stworzenie w przyszłości własnego programu z włączeniem elementów systemu prewencyjnego ks. Bosko”. Ale i teraz udaje się jakoś tę salezjańskość dyskretnie propagować. „Gdy Janek Bosko jeszcze małym chłopcem był” - to prawie hymn przedszkola – wtrąca Basia Karalus. „Ks. Bosko – przypomina s. Lidia – chciał, aby jego wychowankowie byli dobrymi chrześcijanami i uczciwymi obywatelami. I dlatego wychowawcy starają się choć wspomnieć o ważnych wydarzeniach czy rocznicach, jak choćby dziś o powstaniu styczniowym z okazji 150 rocznicy jego wybuchu”. Z okazji Roku Wiary w przedszkolu realizuje się drobne z pozoru, ale znaczące, postanowienia. Powoli udaje się wprowadzić np. jako formę powitania staropolskie: „szczęść Boże”. Przez dłuższy czas był problem, jak się w przedszkolu witać, szczególnie widać to było w zachowaniu rodziców. Niektórzy w ogóle się nie witali, nawet zapominano o zwykłym „dzień dobry”. Udało się wytłumaczyć, że w ten sposób życzymy temu drugiemu Bożego błogosławieństwa, czyli… szczęścia po prostu. Zresztą praca z i czasem
nad rodzicami jest równie ważna, jak praca z dziećmi. Siostry i świeccy wychowawcy starają się wciągnąć rodziców do współpracy. Nie tylko przez zebrania czy indywidualne rozmowy na temat postępów dziecka. Także przez ich zaangażowanie w organizowanie wspólnego świętowania: jasełek i opłatka, Dnia Dziecka, Mamy, Babci i Dziadka. Oprócz tego, wysyłane są dyskretne zaproszenia do pogłębienia swojego życia duchowego i budowania wspólnoty poprzez Mszę na rozpoczęcie roku szkolnego albo takie działania, jak podczas ostatniego Adwentu, gdy figurka Niepokalanej codziennie, poprzez losowanie, trafiała do domu innego przedszkolaka, na co rodzice, może nie przez aplauz, ale jednak wyrazili zgodę. A jakie są te dzisiejsze dzieci, czy rzeczywiście bardziej rozwydrzone, wymagające? Dzieci jak dzieci – odpowiadają zgodnie Basia i s. Lidia. Dokazują, bo taka ich natura. Natomiast, jeśli poziom agresji wzrasta, dokuczają innym, histeryzują, zazwyczaj oznacza to, że coś złego dzieje się w domu, a to jest ich sposób na odreagowanie stresującej, często niezrozumiałej sytuacji. „Praca z dziećmi daje naprawdę dużo satysfakcji – mówi Siostra Dyrektorka, wieloletni wychowawca przedszkolny – jeśli, oczywiście, tę pracę się lubi. Dla mnie to jest cud, gdy widzę, jak dziecko się rozwija. Czasem na owoce trzeba czekać kilka lat, ale zdarza się, że naocznie można zaobserwować ten rozwój. To naprawdę bardzo motywuje do pracy”. A jest jeszcze sporo do zrobienia. Wiele marzeń i planów na przyszłość. Począwszy od kwestii materialnych (podstawowa rzecz, której brakuje – to własny plac zabaw), aż po szerokie budowanie wspólnoty i zaistnienie szerzej w kieleckim środowisku. Już podejmowane są próby współpracy z Ośrodkiem Dziennego Wsparcia dla Osób Chorych na Altzheimera, czyli - spotkanie dzieci z seniorami. Przedszkolaki pokazały w ośrodku jasełka, co spotkało się z bardzo pozytywnym odzewem z obu stron. Życzmy zatem salezjańskiemu przedszkolu realizacji zamierzeń i wielu jeszcze lat owocnej działalności.
Monika Bator