„...moje kapłańskie życie jest usłane różami...”
![](obrazy/12-09-wywiad.jpg)
Ksiądz Łukasz Krysmalski – od sierpnia nowy kapłan w naszej parafii. Na spotkanie wszedł z uśmiechem na ustach. O tym, kim jest, priorytetach oraz wartościach w życiu, rozmawialiśmy długo. Szczerze.
J.K.: Gotowy na rozmowę?
Ks. Łukasz: Chyba się boję (śmiech).
J.K.: Nie będzie źle. Zacznijmy od tego, że miło mi powitać Księdza w progach naszej parafii.
Ks. Łukasz: Dziękuję. Cieszę się, że tu jestem.
J.K.: Pierwsze pytanie: jakie obowiązki będzie wykonywał Ksiądz w naszej parafii?
Ks. Łukasz: Moim zadaniem będzie przede wszystkim praca z młodzieżą. Ksiądz Inspektor skierował mnie listem posłuszeństwa do Kielc. Do pracy katechetycznej. Będę katechizował w szkole oraz zajmował się młodzieżą w Oratorium – zarówno tzw. Małym Oratorium, jak i Dużym.
J.K.: Jest Ksiądz zadowolony z przydzielonej mu roli opiekuna młodzieży?
Ks. Łukasz: Bardzo się cieszę, że już na początku mojej kapłańskiej drogi będę pracował z młodzieżą. Dobrze, że nie jestem ekonomem domu, nie muszę np. robić zakupów (śmiech), tylko że pracuję z młodymi ludźmi. Myślę, że ta praca da mi najwięcej radości i satysfakcji. Jestem nastawiony optymistycznie.
J.K.: Wspomniał Ksiądz, że będzie katechizował w gimnazjum. Panuje powszechna opinia, że początkującym nauczycielom trudno okiełznać młodzież w tym wieku. Nie boi się Ksiądz takiego wyzwania?
Ks. Łukasz: Tydzień pracy z gimnazjalistami daje mi takie poczucie, że wszystko jest ok. Świetnie mi się z nimi pracuje. Nie wiem tylko, co będzie dalej (śmiech).
J.K.: Będzie jeszcze lepiej.
Ks. Łukasz: Mam nadzieję.
J.K.: Parafia w Kielcach, to Księdza pierwsza placówka. Podzieli się Ksiądz wrażeniami?
Ks. Łukasz: Myślę – to też powtarzają mi starsi współbracia – że pierwsza parafia zapisuje się w sercu człowieka najpiękniej. Przyjeżdżałem tu jako kleryk i diakon, a teraz będę tu jako ksiądz. To już zupełnie inny rodzaj posługi.
J.K.: Wróćmy na chwilę do Księdza święceń. Jakie wspomnienia?
Ks. Łukasz: Święcenia miałem dziewiętnastego maja tego roku. Nie ukrywam, że bardzo cieszył mnie fakt przyjęcia święceń w Szczyrku „Na Górce”. Stamtąd pochodzę. Tam też służyłem Matce Bożej całe życie – odkąd skończyłem pięć lat. Byłem ministrantem, lektorem, animatorem. Później, właśnie tam, gdzie zawierzyłem swoje powołanie, miałem święcenia.
J.K.: Pamięta Ksiądz początki swojej drogi kapłańskiej?
Ks. Łukasz: Można powiedzieć, że dorastałem pod opieką Maryi. Jestem przykładem powołania Maryjnego. Maryja przyprowadziła mnie do Zgromadzenia.
J.K.: Jak się czuje „świeżo upieczony” kapłan?
Ks. Łukasz: Czuję się dobrze jako ksiądz. Wszystko jest przede mną. Wiele się uczę. Ale pewnie jeszcze wiele rzeczy mnie zaskoczy. Póki co, te doświadczenia, jakie mam, są bardzo miłe. Powiedziałbym, że moje kapłańskie życie jest usłane różami. Chociaż mówią, że mogą się pojawić i kolce. Ale współbracia powiadają, żebym nie pragnął ich za szybko (śmiech).
J.K.: Zdradzi Ksiądz motto ze swojego obrazka prymicyjnego?
Ks. Łukasz: Wybrałem motto z Listu św. Pawła do Galatów – rozdział drugi, wers dwudziesty: „Teraz już nie ja żyję, a żyje we mnie Chrystus”. Rzeczywiście – kapłaństwo to bycie drugim Chrystusem na ziemi.
J.K.: A jaki jest Ksiądz Łukasz prywatnie?
Ks. Łukasz: Jestem optymistą. Patrzę na wszystko bardzo pozytywnie. Lubię ludzi, którzy szukają rozwiązań. Ja również – jeśli pojawią się problemy - szukam ich rozwiązań. Poza tym interesują mnie wszystkie sporty związane z jazdą. Często wybieram jazdę na rowerze lub na nartach. Lubię też gry planszowe. Kiedyś zbierałem znaczki i karty telefoniczne. Mam całkiem sporą ich kolekcję.
J.K.: Ma Ksiądz jakieś marzenia?
Ks. Łukasz: Szczęśliwy już jestem. To mi wystarczy. Chciałbym zostać świętym. I...zawsze być radosnym.
J.K.: Tego Księdzu życzę. Dziękuję za rozmowę.