Nakrętki na zdrowie, czyli „zakrętkowe pogotowie”

Jedna nie ma żadnego znaczenia. Jednak w większej liczbie są na wagę...zdrowia. Nakrętki. O akcji „Zakrętkowe Pogotowie” z jej koordynatorem – Anną Majewską – z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach rozmawiała Justyna Kuśtowska.


J.K.: Aniu, kiedy „Zakrętkowe Pogotowie” wyruszyło na włączonych sygnałach i rozpoczęła się walka o zdrowie, a nawet ludzkie życie?
A.M.: Wszystko zaczęło się w 2010 roku. Dowiedzieliśmy się o panu Mariuszu, który zbierał pieniądze na przeszczep płuc. Zabieg mógł być wykonany tylko w Wiedniu, a jego koszt był kosmiczny. Kwota wynosiła 600.000 złotych. Robiliśmy, co w naszej mocy. Akcja „Zakrętkowe Pogotowie” – czyli zbiórki plastikowych nakrętek – była jedną z tych, które w jakiś sposób miały pomóc sfinansować zabieg. Niestety – zabrakło czasu. Pan Mariusz zmarł w grudniu 2010 roku. Był to dla nas trudny moment. Mimo starań i zaangażowania wielu osób i placówek nie udało się. Wtedy też pomyśleliśmy, że mimo wszystko nie przestaniemy. Nadal będziemy zbierać nakrętki. Tu się nie udało, ale wierzyliśmy, że się uda i chcieliśmy pomóc komuś innemu.

J.K.: Powiedziałaś, „Niestety – zabrakło czasu...”. Kategoria czasu w przypadku zbiórki nakrętek wydaje się być ważna, o ile nie najważniejsza. Kilku czy kilkunastu ton nie uzbiera się w przysłowiową „sekundę”.
A.M.: Od tamtego momentu zbiórkę nakrętek prowadzimy non stop. Żeby czekały już na osobę, której uda się pomóc. Problem tkwi w tym, że ten czas od zbiórki nakrętek – które później są sprzedawane do firmy recyklingowej i spieniężane – jest bardzo długi, a my dążymy do tego, żeby te nakrętki zawsze były. Pomóc można wtedy natychmiastowo.

J.K.: Ile osób uzyskało już pomoc dzięki akcji?
A.M.: Do tej pory pomogliśmy dwudziestu osobom. Ze sprzedaży nakrętek uzbieraliśmy kwotę niemal 72.000 złotych, co pozwoliło na zakup lub dofinansowanie do m.in. pomp insulinowych, sprzętu rehabilitacyjnego, środków opatrunkowych dla potrzebujących czy rehabilitacji chłopca z porażeniem mózgowym, który przeszedł zabieg fibrotomii.

J.K.: Akcja jest, można powiedzieć, ciągła. Powiedz, dla kogo teraz pomoc jest niezbędna?
A.M.: Obecnie zbiórka prowadzona jest z myślą o dwóch chłopcach: 12-letnim Patryku i 8-letnim Kacprze. Patryk choruje na mózgowe porażenie dziecięce i padaczkę. Cierpi też na nawracające przemieszczanie się rzepki w kolanach. Chłopiec urodził się ze stopami końsko-szpotawymi. Przeszedł już liczne operacje stóp. Dla utrzymania jego sprawności niezbędny jest rowerek rehabilitacyjny. To koszt około 5.000 złotych. 10.000 złotych potrzebujemy dla Kacpra, który choruje na deficyt AADC. Obecnie choroba ta dotyka dwoje dzieci w Polsce. W konsekwencji deficytu AADC chłopiec jest całkowicie niesprawny fizycznie. Nie siedzi samodzielnie, nie trzyma sztywno główki, nie mówi. Z otoczeniem porozumiewa się jedynie przy pomocy mrugania lub ruchów głowy. Wzrok umożliwia mu odpowiadanie na pytania czy wskazanie jakiegoś przedmiotu, ale Kacper nie może nic powiedzieć. W związku z niesprawnością fizyczną potrzebuje krzesełka rehabilitacyjnego oraz stołu do rehabilitacji. Te przyrządy ułatwiłyby rodzinie karmienie Kacpra czy przemieszczanie się z nim po domu.

J.K.: Dla chłopców potrzeba 15.000 złotych, jednak na plakacie informującym o akcji widnieje kwota 30.000. Dlaczego?
A.M.: Patryk i Kacper potrzebują tej pomocy natychmiast. Tak jak m.in. Ola czekająca na turnus rehabilitacyjny, Maja, dotkliwie poparzony Kuba czy wiele innych osób, których zdrowie lub życie jest zagrożone. Chcemy pomóc też i im. Stąd 30.000 złotych. Ta kwota jest taką kwotą przyszłościową. Dzięki niej będziemy mogli pomóc nie tylko Patrykowi i Kacprowi, ale większej liczbie osób. Nakrętek potrzebujemy nieustannie, bo nieustannie są osoby potrzebujące.

J.K.: Zatem: cel to 30.000 złotych, co równa się 30 tonom nakrętek...
A.M.: Tak, musimy uzbierać 30 ton nakrętek. 1 tona to około tysiąc złotych. Jak widać, kwota jest dość duża, ale waga nakrętek chyba bardziej przeraża. Dlatego bardzo proszę o wsparcie akcji. Każda nakrętka jest na wagę złota. Dla wielu to bezwartościowy plastik. A jednak okazuje się bezcenny.

J.K.: Kto może dołączyć się do „Zakrętkowego Pogotowia”?
A.M.: Pomóc może naprawdę każdy. Wystarczy zbierać wszelkiego rodzaju plastikowe nakrętki. Te z butelek po napojach, płynach do prania czy mycia naczyń, kawie, kremach. Ważne, żeby usunąć z wieczek – jeśli posiadają – papierowe wkładki lub pianki.

J.K.: Załóżmy, że ktoś indywidualnie zdecyduje się zbierać nakrętki. W jaki sposób może przekazać je na pomoc dla Kacpra i Patryka?
A.M.: Nakrętki można dostarczać do głównej siedziby Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przy ul. Studziennej 2 w Kielcach. Przyjmowane są też we wszystkich placówkach MOPR na terenie Kielc. Zostawiać można je także w kinie Moskwa przy ul. Staszica 5 w Kielcach.

J.K.: Rozmawiałam z osobami, które dzięki plastikowym nakrętkom otrzymały pomoc. W przypadku jednej pani była to pompa insulinowa. Z kolei chłopiec mógł skorzystać z rehabilitacji. Dla mnie uczucie, że udało się pomóc, było takim tzw. „magicznym momentem”. Jakie emocje towarzyszą Tobie, kiedy wiesz, że mimo trudności, udaje się uratować zdrowie lub życie drugiego człowieka?
A.M.: Mnie zawsze chce się wtedy płakać. Wiem, że ten ktoś czekał na pomoc. Musiał uzbroić się w cierpliwość – niestety uzbieranie kilkudziesięciu ton nakrętek to nie takie hop-siup. Przecież to czekanie jest odłożone w czasie.

J.K.: To co, apel o pomoc?
A.M.: Drodzy Państwo – nie ustawajcie w boju! (śmiech) Proszę, zbierajcie plastikowe nakrętki. To działa na zasadzie „ziarnko do ziarnka”. Jedna nakrętka nie czyni nic, ale jeżeli tych nakrętek jest cała tona, to już jest tysiąc złotych. A to jest wymierna kwota.

J.K.: Aniu, życzę jak najszybszego uzbierania odpowiedniej ilości nakrętek. Dziękuję za rozmowę.

PS. Zbiórka nakrętek od kilku dni prowadzona jest również w Oratorium Świętokrzyskim przy parafii św. Krzyża w Kielcach oraz w Oratorium na Herbach. Uwaga - każda nakrętka jest bezcenna! I chociaż, powiada się, że „nie od razu Kraków zbudowano”, od czegoś trzeba zacząć.