Grupa nieszkodliwych wariatów
Zagraniczne plaże o piasku parzącym w stopy, piękne dziewczyny w bikini i wysportowani młodzieńcy w ciemnych okularach slalomem zmierzający ku klubom w centrum. Piwko do pierwszego i do drugiego śniadania, dwa do obiadu i coś mocniejszego na wieczór, bo w klubach drożej, a człowiek- nie wielbłąd. Po pobudce odtwarzanie skrawkami (kto co pamięta) fragmentów wieczoru i nocy. No i leżaki - takie wygodne, w sumie nie ma po co wstawać, opalenizna sama się nie zrobi...
Oto przedstawiony mocno żartobliwie, ale jednak, dzisiejszy styl naszego (młodych) wypoczynku, coraz popularniejszy i spotykający niezrozumiałe przyzwolenie. Dorosłość i poważnie kwitnące już ziarno samodzielności przychodzą niespodzianie przyprawiając o zawrót głowy, a rok szkolny męczy. Dwa miesiące szaleństwa i odważnej zmiany wydają się uzasadnione. Zachęcam jednak (szczególnie młodego Czytelnika) do zastanowienia nad tym, czym powinny być prawdziwa odwaga i szaleństwo.
Od czego chcesz odpocząć i co zyskać? Ja odpoczywam od wszechobecnego „zaplanowania”, kontroli tam, gdzie się uczę i pracuję, od tego, co znam zbyt dobrze, by mogło sprawiać frajdę, rzeczy, bez których mogę żyć, ale jestem do nich zbyt mocno przyzwyczajony. Moje wakacje muszą zatem być przede wszystkim „na spontanie”, bez grafików i ocen. Dobrze gdyby udało się też przemycić trochę minimalizmu i na chwilę schować telefon do plecaka, pooddychać, mieć wreszcie czas na poznawanie ludzi (a przez to siebie). Nie należy się łudzić, że „surferzy hotelowi” to podróżnicy. Odwiedzanie barów to pseudopodróżnicza mrzonka niegodna młodości z całą jej fantazją i polotem, które powinny cechować nasze globetrotterskie ambicje!
Rajd „Pikuś” ma takie ambicje. W lipcu tego roku wyruszy po raz trzynasty. Tym razem zawita nie byle gdzie, bo wreszcie do Ziemi Świętokrzyskiej. Zajrzy w lasy starych gór, wejdzie we wszystkie rzeki i jeziora, które znajdą się po drodze, przepłynie Nidę niemal do samej Wisły. Rowerem, kajakiem, pieszo – Pikuś nieustannie przemierza szlaki. Dla przybliżenia tego prawdziwie młodzieżowego i podróżniczego przedsięwzięcia będą się ukazywały w „Oratorze” co ciekawsze fragmenty relacji z rajdów, a niebawem w okolicach zawisną także plakaty. Jeśli nie do końca wiesz, co o tym sądzić, zapraszam na stronę Rajd „Pikuś” na Facebooku (zwłaszcza do galerii). Stać nas na wiele i szkoda tracić nastoletniego życia (szczególnie wakacji!) na badanie jakości hotelowych łazienek w Bułgarii, gdy w Paśmie Jeleniowskim wschodzące słońce może zaglądać do namiotu po długim wieczornym śpiewie przy ognisku. Dobrze przemyśl, jakiej wolności pragniesz tego lipca.
Tomasz „Koczownik” Detka
(pikuś 2003) „Z NOTATNIKA ŚLEDCZEGO W.”
13 lipca Zostałem oddelegowany przez Centralne Biuro Śledcze do szpiegowania tajemniczej
grupy znanej powszechnie jako Rajd Pikuś. Panuje uzasadnione mniemanie iż grupa
ta zajmuje się nielegalnymi procederami.(...)
15 lipca Eureka! Mam pierwszy trop. Wyszli z latarkami i plecakami o 2 w nocy. Kierują się w
stronę granicy ukraińskiej. Cholera, zaczyna padać. Doszli do granicy ale skręcają,
wyszli na Halicz. Pada coraz mocniej. Kurna, po co oni to robą? (dalsze zapiski
zamazane). Wsiadają na rowery, dojechali do jakiejś wiochy, Mucznego. Będą spać
na sianie. To najdziwniejsza grupa przestępcza z jaką miałem do czynienia.
16 lipca Jest jakiś ślad. Pojechali w stronę granicy, a potem rozdzielili się. Kurde ile błota.
Znowu się rozdzielili. Trzech pojechało do jakiejś Dydiówki. Jadę za nimi. Dochodzi
północ, a oni grzęzną w błocie z rowerami. Cholera, ja też się zapadam. Zgubiłem
ich.(...)
Diagnoza:
Rajd Pikuś to grupa nieszkodliwych wariatów lubujących się w kąpielach błotnych, rzecznych,
pokonywaniu olbrzymich dystansów i jedzeniu słowackich cukierków.
Tomasz Detka