„Tam na górze wśród skał…”
Te słowa pięknej religijnej pieśni trafnie określają topografię miejsca, do którego w ostatni wakacyjny dzień udała się nadspodziewanie liczna – niemal dwustuosobowa - grupa pielgrzymów z naszej (choć nie tylko) parafii ze swymi duszpasterzami: ks. proboszczem Zygmuntem Kostką i ks. Jerzym Szkiertem.
Chodzi o słynny, górujący nad całą okolicą obiekt sakralny w Górach Świętokrzyskich, na drugim co do wielkości wzniesieniu, Łysej Górze, przy którym istniał niegdyś zakon ojców benedyktynów, a obecnie zamieszkują go ojcowie oblaci. Magnesem przyciągającym wiernych do opactwa od wieków było i jest Sanktuarium Drzewa Krzyża Świętego. Przybyliśmy tu w szczególnym, jubileuszowym roku - stulecia naszej parafii - z dziękczynną modlitwą, by odpowiedzieć miłością na miłość. Przybyliśmy do tego uświęconego miejsca, bo jest nam szczególnie bliskie. Wszak, jako parafia, jesteśmy też spod znaku krzyża – znaku zbawienia.
Pielgrzymi szlak rozpoczęliśmy od Nowej Słupi, by stąd pieszo przebyć najstarszą drogę wiodącą na górę od strony wschodniej. Trasa ta nosi nazwę Drogi Królewskiej, przy której w 2004 roku bp Andrzej Dzięga, ówczesny ordynariusz sandomierski, erygował Drogę Krzyżową. Szliśmy w ciszy przerywanej jedynie rozważaniami kolejnych stacji prowadzonymi przez ks. Jerzego i dwóch młodych lektorów: Krystiana i Mateusza. Ostatnia stacja Drogi Krzyżowej usytuowana już na otwartym terenie pozwoliła dostrzec na południowym stoku gołoborza zespół klasztorny na Łysej Górze.
Zbliżył się czas eucharystycznego spotkania z Chrystusem. Udaliśmy się do kościoła (od kilku miesięcy już bazyliki), by uczestniczyć we mszy świętej sprawowanej przez naszych kapłanów. Główny celebrans, ks. Zygmunt, głosił także homilię. To zamyślenie nad krzyżem i sensem cierpienia, które stało się znakiem największej miłości.
Nasze świętokrzyskie spotkanie z Chrystusem zakończyło ucałowanie Drzewa Krzyża Świętego – najdroższej dla chrześcijan relikwii.
Po uroczystościach religijnych - „czas wolny”. Jest go niewiele, a do zobaczenia dużo. Można było zwiedzić zabytkowy kościół, zakrystię, kaplicę Oleśnickich, w głównym ołtarzu której przechowuje się relikwie krzyża świętego umieszczone w srebrnym relikwiarzu w kształcie owalnego słońca. Można było wejść do krypty kaplicy, w której spoczywają: rodzina Oleśnickich, książę Jeremi Wiśniowiecki czy sal mieszczących wystawę świętokrzysko-misyjną ukazującą działalność benedyktynów na Świętym Krzyżu.
Jeszcze tylko kilka chwil, by zabrać ze sobą zachwyt nad rozciągającym się ze wschodniej strony szczytu malowniczym widokiem okrytych bukowym lasem, opromienionych słońcem gór i – czas wracać. Trochę żal. Ci jednak, którzy zatęsknią za tym świętym i jakże urokliwym miejscem, będę mogli tu niebawem wrócić, uczestnicząc w kolejnym już Świętokrzyskim Rajdzie Pielgrzymkowym.
Dziękujemy naszych duchowym opiekunom, księżom: Zygmuntowi i Jerzemu, dzięki którym dane nam było przeżyć to wspólnotowe modlitewne i eucharystyczne spotkanie, kolejne z wielu już zdarzeń jubileuszowych – w miejscu, które pozytywnie nastraja i napełnia mocą.