Matka Boża … z miotełką?
W atmosferze adwentowych oczekiwań, wśród świątecznego zabiegania i przygotowywania naszych serc do Narodzin Bożej Dzieciny, obchodzimy w Kościele uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W tradycji salezjańskiej Maryja Niepokalana zajmuje wyjątkowe miejsce – przynajmniej z kilku powodów. Właśnie 8 grudnia 1841 roku ks. Bosko spotyka w zakrystii turyńskiego Kościoła młodego Bartłomieja Garelli, z którym nawiązuje pierwszy kontakt i rozpoczyna lekcję katechizmu. Ten moment jest uważany w Zgromadzeniu Salezjańskim za początek działalności młodzieżowej. Po drugie, ks. Bosko często uświadamiał chłopcom w oratorium, że w tym dniu niebo jest otwarte na głosy naszych modlitw. Stąd też istnieje zwyczaj pisania listów do Maryi Niepokalanej, w których przedstawiamy Jej nasze prośby i podziękowania, a następnie uroczyście wśród modlitw i pieśni maryjnych palimy je w ognisku. Kolejną niepisaną tradycją, znaną bardziej salezjanom, jest przekonanie o Niepokalanej jako Maryi z miotełką. Każdy salezjanin rozpoczynający we wrześniu nowicjat, a więc pierwszy rok przygotowania do złożenia ślubów zakonnych, posiada świadomość, że jeżeli wytrwa do uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP, prawdopodobnie zostanie przyjęty do Zgromadzenia Salezjańskiego i Matka Boża z miotełką go „nie wymiecie”. Dla mnie jednak osobiście Maryja Niepokalana jest Matką, która pomaga nam wymiatać grzechy z naszego życia i jest w tym niedoścignionym wzorem.
„Najświętsza Maryja Dziewica od pierwszej chwili swego poczęcia, przez łaskę i szczególny przywilej Boga wszechmogącego, na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nienaruszona od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego“ (Pius IX, bulla Ineffabilis Deus).
I choć wokół tego dogmatu pojawiało się wiele dyskusji i sporów, to jednak Maryja została ubogacona od pierwszej chwili poczęcia blaskami szczególnej świętości, która w pełni pochodzi od Chrystusa. Maryja jako “pełna łaski” została uwolniona od zmazy grzechu pierworodnego i osobistego ze względu na zasługi swego Syna Jezusa Chrystusa. Dlatego też ojcowie tradycji wschodniej nazywają Maryję “Całą Świętą” (Panaghia) jakby utworzoną przez Ducha Świętego i ukształtowaną jako nowe stworzenie. Posłużę się prozaicznym porównaniem, aby przedstawić tajemnicę Niepokalanego Poczęcia: wiemy, że do odprawiania Mszy świętej kapłan używa pięknego, drogocennego i pozłacanego kielicha i pateny. One, bowiem mają dotykać Ciała i Krwi Jezusa, ukrytych pod postaciami chleba i wina. Podobnie Bóg przygotował w Maryi najpiękniejsze, wolne od wszelkiego zła i grzechu, mieszkanie dla Dzieciątka Jezus.
Myślę, że dowodem na to będą słowa z listu do Efezjan (por. 1,4): „wybrał Ją z miłości przed założeniem świata, aby była święta i nieskalana przed Jego obliczem”. Z nieskażonej natury ludzkiej Syn Boży przyjął ludzkie ciało, aby naszą upadłą naturę wznieść ku wyżynom nieba i obdarzyć ją szczęściem.
Niepokalanie Poczęta to przede wszystkim najpiękniejszy człowiek, którego stworzył sam Bóg, a to piękno objawia się w wolności od grzechu. Godziny modlitwy czynią człowieka stokroć piękniejszym niż potrafią uczynić to najdroższe salony piękności czy kosmetyki świata. To godzina kosztuje może nieraz więcej od milionów wyłożonych na piękno ciała. Bądźmy więc piękni, tak jak powołał i chce nas widzieć Bóg!