Wigilijny świat przyrody

Współczesny człowiek żyje często w oderwaniu od natury. Tej otaczającej go – przyrody - i swojej własnej. Wstajemy na dzwonek budzika, kładziemy się spać za późno, zarywając noce na pracę lub próbując odpocząć po za długim dniu. I tak przez cały rok – z małą przerwą na dni świąteczne, kiedy to część z nas może pospać dłużej, wyjechać do rodziny na wieś, przypomnieć sobie, że to, co mamy na wigilijnym stole (nawet jeśli zostało zakupione w supermarkecie), to przede wszystkim dary natury, za które powinniśmy być wdzięczni.


Dawniej na wsiach, także tych kieleckich, święta Bożego Narodzenia były okresem, w którym wymiar duchowy zbiegał się ze światem natury – Boże Narodzenie przypada na czas przesilenia zimowego – najkrótszy dzień w roku był wówczas czasem refleksji i pojednania ze światem przyrody – W związku z tym szczególnym okresem wierzono, że wszystko jest możliwe i mogą zdarzyć się cuda. Wierzono, że zwierzęta w tym dniu mówią ludzkim głosem. – opowiada Ewa Tomaszewska, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej. – Zwierzęta miały dla gospodarzy olbrzymie znaczenie. Dawały pieniądze i pokarm, dlatego otaczano je szacunkiem. W ludowej wizji świata człowiek żył blisko przyrody, miał świadomość jedności z naturą. Uwidoczniało się to szczególnie w czasie wigilii, kiedy to odkładano po części z każdej wigilijnej potrawy i po kolacji karmiono nimi zwierzęta. Mieszkańcom obór, kurników i bud składano życzenia. Dzielono się z nimi specjalnym, kolorowym opłatkiem. - Wierzono też - dodaje Ewa Tomaszewska - że w tym dniu zwierzęta mogą przepowiadać przyszłość, a zwłaszcza śmierć domowników, jeśli miałaby nadejść w przyszłym roku. Szczególnym obyczajem było „przywoływania wilka”, który miał symbolizować dusze zmarłych. Wierzono, że wołając wilka, przywołuje się duszę bliskiego zmarłego. Duch przybywa, by z domownikami spożyć wieczerzę, potem odlatuje i wraca dopiero za rok – w kolejne święta.

Wigilia w polskiej tradycji jest wieczerzą bezmięsną. Wynika to nie tyle z troski o zwierzęta, ile z tradycji zachowywania postu w dzień poprzedzający ważne kościelne święta. I choć post w wigilię nie jest nakazany, to Kościół zachęca do kultywowania tej tradycji. Tradycję tę chwalą również organizacje prozwierzęce. - Zminimalizowanie spożycia mięsa w jakimkolwiek stopniu zawsze minimalizuje cierpienie zwierząt. Utrzymując stół wigilijny bez mięsa, przyczyniamy się do zmniejszenia okrucieństwa wobec zwierząt - mówi Dariusz Olszewski z kieleckiego oddział Fundacji Viva! I zachęca do wigilii nie tylko bezmięsnej, ale i wegańskiej – czyli między innymi bez podawania ryb.

Tradycja ma to do siebie, że w zależności od upływającego czasu i potrzeb człowieka ulega przemianom. Część obyczajów zostaje, część umiera. A niektóre stają się nową tradycją. Zwyczaje dotyczące zwierząt pomału odchodzą w zapomnienie. I jedynie dzieci chcą wierzyć, że ich pupil tuż przed pasterką będzie chciał im coś powiedzieć. Może warto jednak odwrócić kolejność – i to zwierzętom powiedzieć, że mamy do nich szacunek. Słowami bądź czynami – rezygnując z mięsa choćby na ten jeden dzień. W końcu w Noc Bożego Narodzenia na świat przyszedł Baranek Paschalny – i żadna ofiara - mięsna czy bezmięsna nie będzie nigdy od Niego większa.

Katarzyna Kozior-Baran