Refleksje pokolędowe
W gronie kapłanów podzieliliśmy się naszymi refleksjami po wizycie duszpasterskiej. W najbliższym czasie będzie spotkanie Rady Duszpasterskiej, w czasie którego wypracujemy podstawowe wyzwania i zadania na 2013 rok. Ja jednak już dziś chciałbym podzielić się kilkoma osobistymi refleksjami po tegorocznej kolędzie.
… kolęda potrzebna księdzu. Choć jest ona pewnym fizycznym wysiłkiem, to od strony psychicznej czy duchowej mobilizuje. Wielokrotnie po powrocie z kolędy, uświadamiałem sobie, jakie my, księża, mamy doskonałe warunki do życia. Chociaż się nam nie przelewa, wracamy do ciepłego domu, gdzie na stole jest zawsze chleb. Każdy ma swój pokój, a za ścianą nie ma sąsiada, który akurat urządza libację. I to nie wszystkie przywileje. Taka kolęda jest nam, księżom, potrzebna, byśmy umieli docenić to, co mamy, i dziękować za to Bogu i ludziom (co, niestety, nie zawsze robimy).
… ciekawe rozmowy. Cenię sobie osoby, z którymi mogłem porozmawiać o sprawach ważnych. W kilku przypadkach prowokowałem takie rozmowy. Musicie wiedzieć, że kapłan, po kilku latach kolędowania, już „w drzwiach” wyczuwa religijną atmosferę domu lub jej zupełny brak. Skrajnym przypadkiem jest zwrócenie się do księdza „dzień dobry”. Od razu wiemy, z kim mamy do czynienia i że warto w tym domu sprowokować dyskusję na temat wiary czy Kościoła. Tam, gdzie ta prowokacja się udała, i gospodarz odważył się powiedzieć np. że nie chodzi do kościoła bo … nie lubi o. Rydzyka, czy jest zdeklarowanym ateistą, wytworzyła się ciekawa i, muszę powiedzieć, często przyjazna rozmowa. Wiem, że taka rozmowa nie spowoduje, że w najbliższą niedzielę zobaczę go w pierwszej ławce w kościele. Jednak uczymy się, że warto wprost pytać o ważne sprawy. Może dla wielu to jedyna okazja, by się przekonać, że ksiądz nie pogniewa się, gdy się go skrytykuje czy pewne sprawy podda w wątpliwość. Właśnie po to jest kolęda.
… być sąsiadem. Co to znaczy? Warto się zastanowić. Inaczej sprawy relacji sąsiedzkich wyglądają np. w mojej rodzinnej wiosce, a inaczej w mieście. Ale czasem przychodzi mi do głowy taka refleksja, że gdybyśmy mieli trochę więcej zwykłej, ludzkiej życzliwości, a mniej podejrzliwości, to jakoś radośniej by nam się żyło, a i ulicy wyglądałyby inaczej. Mam wrażenie, że kłótliwość to taka nasza narodowa wada. „Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce”. A co zrobić, jeśli się ktoś gniewa miesiące i lata? Więc … uśmiechnij się do swojego sąsiada. Pozdrów go, zapytaj … zrób pierwszy krok.
… a i tak ksiądz nie wie, jak jest. No właśnie, powiedzmy sobie szczerze: wiele jest udawania w czasie kolędy. Zdarza się, że rodzina na ten czas ukrywa problemy, żeby pokazać księdzu, że wszystko jest OK, choć wcale tak nie jest. Może przyczyną jest brak wiary, „no bo co ksiądz może mi pomóc” – jak usłyszałem od pewnego mężczyzny. Oczywiście, nie jestem czarodziejem czy cudotwórcą … jedną rozmową nie wyprostujemy ludzkich ścieżek zagmatwanych od wielu lat. Jednak jestem świadom darów, które każdy z nas otrzymał w momencie święceń. Łaska Boża działa i Bóg może posłużyć się każdym kapłanem. Bóg jest wszechmogący i wszystko może.
Nie o wszystkich spostrzeżeniach udało mi się napisać. Cieszę się, że wśród parafian jest powszechna świadomość przeżywania jubileuszu. Ci, którzy skorzystali do tej pory, na pewno nie żałują (wspomnę, chociażby, kazania ks. Pawlukiewicza).
A oto kolęda w statystyce:
1. Ilość mieszkańców – 9 544 (wg UM Kielce, dane z 2012 r.)
2. Ilość parafian – 8 698
3. Ilość rodzin – 3 478
4. Przyjęło kolędę rodzin – 2 595
5. Nie przyjęło rodzin – 883
6. Małżeństw cywilnych w parafii (łącznie) – 221
w tym bez przeszkód do zawarcia – 24, z przeszkodami - 197
7. Innowierców – 10 rodzin – ok. 40 osób.