Wywiad miesiąca
W zdrowym ciele zdrowy duch
Na rozmowę z Panią Iwoną Wentą – instruktorką fitness w kieleckim fitness klubie „SYMETRIS”, propagatorką ogólnopolskiej akcji „Biegam, bo lubię”, żoną trenera Vive Targi Kielce - umówiłyśmy się w kawiarni, w pobliżu stadionu lekkoatletycznego MOSiR.
I.W.: Przede wszystkim poprawy sprawności ogólnej oraz postawy ciała, ale również dobrego samopoczucia, samozadowolenia i wiary w swoje możliwości. Profity te odczujemy jednak dopiero po kilku tygodniach czy miesiącach. Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę z roli aktywności fizycznej w poprawie „komfortu” ich życia. Biegając każdej niedzieli z naszą grupą – członkami akcji „Biegam, bo lubię” oraz członkami naszego klubu „SYMETRIS”, spotykamy w lesie całe gro osób biegających, jeżdżących na rowerach czy uprawiających nordic walking. Pocieszające jest, że wśród nich jest wiele osób w średnim i już w podeszłym wieku.
I.W.: Osobiście w środowisku sportowym obracałam się od najmłodszych lat. Wyczynowo uprawiałam gimnastykę, ukończyłam AWF, a poprzez mojego męża zawsze miałam kontakt ze sportem wyczynowym. Wielu byłych sportowców po ukończeniu kariery zrywa z aktywnością fizyczną, uzasadniając to: „Ja już się w życiu dosyć natrenowałem”. Niestety, już po kilku miesiącach ich sprawność słabnie, a z latami to się pogłębia. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr (śmiech). Dlatego warto systematycznie uprawiać sport. Lepiej późno niż wcale. Przykład mam we własnej rodzinie. Moja mama – totalny typ antysportowy – nigdy nie miała do czynienia ze sportem. W pewnym momencie pojawiły się u niej spore problemy z kręgosłupem, które trwają do dziś. Aby im zapobiec, w wieku 77 lat zaczęła się gimnastykować. Codziennie rano wykonuje swoje ćwiczenia i już odczuwa znaczną różnicę w samopoczuciu. Dlatego ćwiczy systematycznie.
J.K.: Zatem dla chcącego nic trudnego...
I.W.: Tak. Aktywność fizyczna jest, obok odżywiania, niezbędna w życiu każdego. Do tego dochodzi jeszcze problem otyłości. Ja uwielbiam gotować i jeść. Wraz z mężem i synem, przy wspólnych posiłkach używamy sobie kulinarnie. Nie odbieramy sobie od ust, ale posiłki są zdrowe i urozmaicone.
I.W.: To prawda. Przy uprawianiu sportu można doskonale odreagować i zapomnieć o codziennych problemach. W jakiej to będzie formie, jest zależne od indywidualnych potrzeb każdego z nas. Może to być ciężki wysiłek fizyczny, ale także zajęcia typu joga, pilates czy taniec. Jedna osoba ma potrzebę „wyżycia” się na zajęciach, inna wyciszenia. Do „SYMETRIS” przychodzą ludzie po całym dniu pracy – często nawet w bardzo późnych godzinach wieczornych, ponieważ ostatnie zajęcia odbywają się o 20.30, a swoje problemy zostawiają za drzwiami.
I.W.: Aktualnie również media dużo mówią lub piszą o potrzebie prowadzenia zdrowego trybu życia. Z pewnością tą drogą dociera to do naszego społeczeństwa, ale nieraz może to spowodować namowa znajomego, przyjaciela czy środowiska, w którym się obracamy. Bardzo ważny jest jednak fakt, czy rozpoczniemy z aktywnością, która leży w naszym charakterze. Należy wybrać to, co nawet po czasie będzie nam sprawiało przyjemność. Istotne jest również, czy trafimy na wykwalifikowanych trenerów i do profesjonalnego klubu fitness. W „SYMETRIS” zalecamy naszym początkującym klientom rozpoczęcie od prostych i mało intensywnych zajęć. Z czasem można spróbować innych form ruchowych i wybrać tę ulubioną, może to być taniec, step, bieganie, spinning (rowery) czy joga lub pilates. Obecnie jest tyle możliwości i tyle różnych zajęć, że każdy znajdzie coś dla siebie.
I.W.: Nie wierzę w to, że będzie ćwiczył sam i że będzie to systematyczne. Może jeszcze starczy zapału na pierwszy miesiąc, ale później już nie.
J.K.: Zatem najlepiej ćwiczyć w grupie?
I.W.: Zdecydowanie tak.
I.W.: Rzeczywiście, niektóre osoby mają obiekcje. Wstydzą się i boją, że gdy wejdą na zajęcia, wszyscy będą ich obserwować lub wyśmiewać. Zawsze powtarzam osobom, które przychodzą pierwszy raz na moje zajęcia, że nikogo one na sali nie interesują, za wyjątkiem mnie, czyli trenera. Każdy z ćwiczących jest skupiony na samym sobie. Jeżeli chce się osiągnąć efekty treningu, trzeba skupić się na zarówno na ćwiczeniach, jak i na własnym ciele.
I.W.: Najlepiej porozmawiać z trenerem fitness lub popróbować różnych, oferowanych przez klub, zajęć. Wtedy można wybrać te, które odpowiadają nam najbardziej. Przy samodzielnym wyborze, istnieje jednak niebezpieczeństwo, że trafi się na trudne zajęcia, powiedzmy dla grup zaawansowanych. Dlatego najlepiej zgłosić się do pracowników. Oni kierują nowych członków na te proste zajęcia, aby się nie zrazili. Prawda jest taka, że na co dzień nie zdajemy sobie sprawy ze swojej słabości, a dopiero na pierwszych zajęciach odkrywamy, jakie mamy braki w sile, gibkości czy wytrzymałości.
J.K.: Ile czasu musi minąć, żeby zobaczyć pierwsze efekty ćwiczeń?
I.W.: Jeżeli chodzi o zrzucenie zbędnych kilogramów, to najlepiej połączyć to z dietą. Podchodzenie do sprawy na zasadzie „teraz spalam kalorie, a później mogę sobie pozwolić na bardziej obfity posiłek” jest mylne. Godzina treningu to czasami spalenie kalorii kawałka tortu. Zatem nie należy pozwalać sobie na więcej. Oczywiście od czasu do czasu można „zgrzeszyć”(śmiech). Zrzucenie zbędnych kilogramów najlepiej uwidoczni się przy zajęciach cardio typu: nordic walking, rowery, jogging, dance czy step. Tam spalimy zbędne kilogramy. Z kolei kształtowanie sylwetki to kwestia zajęć wzmacniających. Aby uzyskać oczekiwane efekty, powinno ćwiczyć się przynajmniej 2-3 razy w tygodniu.