Wokół nas
XXII Światowe Igrzyska Młodzieży Salezjańskiej
W dniach 29 kwietnia - 3 maja 2012 roku Kraków gościł uczestników XXII Światowych Igrzysk Młodzieży Salezjańskiej. Przybyły reprezentacje 11 krajów. Razem uczestników i wolontariuszy pomagających przy obsłudze wydarzenia było około 1500 osób. Wśród nich byli również sportowcy Salosu Cortile. O ich osiągnięciach za chwilę.
Salezjański charakter
Ideał, jaki przyświecał założycielom Salezjańskiej Organizacji Sportowej (w skrócie SALOS), da się ująć w formule: wychowanie poprzez sport. Sport jest więc płaszczyzną spotkania młodych i wychowawców, a wymagania, jakie niesie ze sobą trening, to narzędzie użyteczne w wychowaniu. Cele jednak wykraczają daleko poza sport. Nie chodzi bowiem tylko o trenowanie sportowców, ale o wychowanie „uczciwych obywateli i dobrych chrześcijan”, czyli szczęśliwych ludzi.
To szerokie spojrzenie znalazło praktyczne i piękne odzwierciedlenie w całych igrzyskach. Oprócz rywalizacji sportowej był czas na wspólną zabawę i świętowanie: na poznawanie piękna i historii Polski poprzez wycieczki do Wieliczki, Tyńca czy Auschwitz, a także na momenty modlitewnej zadumy otwierające nas na obecność Boga, który nadaje sens naszemu całemu życiu, również wysiłkom sportowym. W tym wszystkim: sporcie, kulturze i liturgii byliśmy bardzo uważni na siebie, czyli na spotkanie z drugim człowiekiem. To pierwsze wrażenie po igrzyskach.
Młodzi konstrukcją nośną
Dla mnie były to już czwarte igrzyska organizowane w Polsce. Każde przeżywałem w biurze informacyjnym, które momentami stawało się również sztabem dowodzenia. Te igrzyska były inne. Mogło mnie - i żadnego salezjanina tam nie być (choć bywaliśmy) - a i tak wszystko funkcjonowało bardzo dobrze. Mózgiem organizacji i siłą napędową byli młodzi ludzie, którzy wyrośli w salezjańskich środowiskach wychowawczych: oratoriach, szkołach, parafiach czy innych. To oni w dużej części wymyślili, zorganizowali i przeprowadzili te igrzyska. Myślę tu o zastępach wolontariuszy i o zespole odpowiedzialnych za poszczególne sektory. Tak więc był to sukces nie tylko logistyczny, ale i radość wychowawcza.
Europejski wymiar
Witając grupę Belgów (chyba najliczniejsza reprezentacja poza Polską), przedstawiłem im propozycję pewnego itinerarium duchowego. Uśmiechnęli się życzliwie i powiedzieli: my to mamy głównie młodzież z Albanii czy z Serbii. Oni, póki co, do kościoła nie chodzą. Pierwsza reakcja mogłaby być różna, ale chwila refleksji pokazuje po raz kolejny salezjańskość przedsięwzięcia i obecny kształt Europy. To, że salezjanie pracują na Zachodzie z migrantami, jest wyrazem wierności tym najbardziej potrzebującym. To im najtrudniej jest odnaleźć się w innym świecie i dlatego potrzebują pomocy wychowawczej, aby się nie pogubić czy nie dać zamknąć w jakiejś zubożonej wizji życia i w karłowatym szczęściu. Tak więc intuicje wychowawcze ks. Bosko są dziś w Europie realizowane w kontekście wieloreligijnym i wielokulturowym. Czy jest to dalekie od naszego życia w Kielcach? Widać, nie tak bardzo...
Kieleckie akcenty
Zgodnie z wieloletnią tradycją z Kielc przyjechały zespoły piłki siatkowej. W ogóle można powiedzieć, że Polska siatkówka „rządzi” nie tylko na światowych profesjonalnych imprezach, ale również na poziomie salezjańskich igrzysk. Salos Cortile Kielce zajął w kategorii dziewcząt starszych III miejsce, w kategorii dziewcząt młodszych IV pozycję, a w kategorii chłopców starszych osiągnął II miejsce. Nie potrafię ocenić, czy to sukces czy zawód, ale dumny byłem oglądając mecz naszych siatkarek, jak po przegranym pierwszym secie pozbierały się i „rozniosły” wręcz drużynę z Chorwacji. Rewanż na krajowych rywalach do wzięcia już niedługo na mistrzostwach Polski. Gratulacje i powodzenia.